Cześć! Po strasznie długiej przerwie za co okropnie mi głupio zapraszam na nieźle spóźniony post, do którego stworzenia zaprosiłam kilka blogerek! :)
Mianowicie, dziewczyny miały opowiedzieć kilka słów o ulubionej zimowej/świątecznej książce i/lub filmie! :D Zobaczcie co z tego wyszło, odwiedźcie dziewczyny na ich blogach i dajcie znać w komentarzu, co Wy sądzicie o tych propozycjach! :)
Moim zdaniem najlepiej wprowadzającą w bożonarodzeniową atmosferę jest krótka, ale bardzo wartościowa książka Richarda Paula Evansa - Najcenniejszy dar. Czytałam ją właśnie w okresie tych świąt rok temu. Opowiada o Richardzie, który wraz z żoną i córką wyprowadza się i zamieszkuje u pewnej przemiłej staruszki. Jest on pracoholikiem i zupełnie nie ma czasu dla swej rodziny. Mary (bo tak się nazywała ta staruszka) zaprzyjaźnia się z ich rodziną, a dla Jenny, małej córeczki staje się prawie jak babcia. Mary stara się przekazać Richardowi, że praca nie jest najważniejsza, a on przez nią zapomina o wielu ważnych sprawach. Mary pokazuje, że czas Bożego Narodzenia to czas miłości, przyjaźni i najlepsza chwila do spędzenia czasu z rodziną. Ta książka uświadamia nas, czytelników, co tak naprawdę jest najważniejsze w Bożym Narodzeniu. Nie czy pierogi wyszły, nie prezenty, nie choinka, ale miłość i pojednanie. Polecam z całego serca wszystkim. Jeżeli zauważacie symptomy pracoholizmu u kogoś z waszych bliskich bez wahania dajcie mu tą książkę. Ale nawet jeżeli ktoś nie pracuje nałogowo ta książka jest wspaniała na okres bożonarodzeniowy, bo wszystkim przypomina co taj naprawdę się w tych świętach liczy. Nie jest to mój ulubiony typ literatury, bo z reguły czytam fantastykę, ale jednak ta książka bardzo mi się spodobała i mnie wzruszyła. Pragnę jeszcze dodać, że na początku autor informuje nas, że ta historia jest prawdziwa i to on jest jej głównym bohaterem.
Filmów oddających wspaniały świąteczny klimat jest całe mnóstwo <3 Mogłabym tu wymienić Kevina, ale pewnie wszyscy już go znają… Więc jako bajkomaniaczka postanowiłam skupić się na bajkach świątecznych :D Rudolfa też już wszyscy znają, nie będę się więc rozwodzić, jak bardzo kocham tę animację, tylko skupię się na czymś mniej popularnym – mowa o Ekspresie polarnym (2004). W te święta na pewno obejrzę tę bajkę <3 Jako dziecko uwielbiałam ją oglądać, podobała mi się ta magia, cała ta niezwykłość i muzyka <3 W pewnym sensie ta animacja też mnie niepokoiła, bo zawsze się bałam, że kiedyś przestanę wierzyć i nie usłyszę dzwoneczka :o A do tego ten duch… Ekspres polarny według mnie jest nieco dziwny, ale zawiera w sobie całą niesamowitość świąt i udało mu się wiernie oddać świąteczny klimat <3
Świątecznych książek jako tako nie czytałam (wieeem, karygodny błąd xD), dlatego skupię się bardziej na zimowym klimacie. Pierwszą i cudowną książką, jaka przychodzi mi na myśl, jest
Black ice Becca Fitzpatrick <3 Zima i śnieg wylewają się z kartek tej powieści! Czytałam tę książkę krótko po świętach i zostałam kompletnie wciągnięta w świat mroźnych gór, czułam na skórze powiew zimnego wiatru, płatki śniegu sypiące mi w twarz i skrzypienie białego puchu pod stopami! Autorce udało się stworzyć niesamowity zimowy klimat, a do tego cała sprawa z porwaniem i morderstwem dopełnia całą fabułę. Nigdy nie czytałam tak bardzo zimowej książki, jaką jest Black ice! ^_^
Hejka! Z tej strony Kremciowata. Dzisiaj chciałam przedstawić wam książkę, która moim zdaniem będzie idealna do czytania w ten świąteczny czas.
Długo się nad tym zastanawiałam...i w końcu wymyśliłam. Książka którą chcę wam polecić jest "12 opowiadań świątecznych. Podaruj mi miłość" (Mam nadzieję, że
tylko ja ją dam, bo, żeby nie było zaraz tak, że inni też ją dadzą, bo było by głupio xD)
Może na początku opowiem troszkę o książce 😀 Jak sama nazwa wskazuje jest to 12 świątecznych opowiadań. Każde z nich stworzone jest przez innego autora.
Ja tę książkę dostałam jako prezent świąteczny w tamtym roku. Od razu zaczęłam ją czytać i skończyłam po kilku dniach 😀 Książka naprawdę niesamowicie mi
się spodobała. Nie jest to nie wiadomo jak mądra pozycja, ale na pewno jest lekka i przyjemna. Myślę, że co jak co, ale akurat książka w ten świąteczny czas
powinna być związana ze świętami, gdyż przez to można bardziej wczuć się w atmosferę. Jednak sama ze swojego doświadczenia wiem, że w grudniu nie ma zbyt wiele czasu na czytanie, gdyż trzeba szykować wszystko, sprzątać, piec i kupować prezenty. A właśnie to jest fajne w tych opowiadaniach, że jest ich 12 i nie są za długie, przez co można sobie czytać, jedno co drugi dzień czy połowa opowiadania jednego, a druga drugiego dnia 😀 Można to traktować jako taki książkowy kalendarz adwentowy 😀 Powiem wam, że te opowieści nie były wymagające, ale mi bardzo się spodobały i przez całą książkę marzyłam by przeżyć podobne historie. Na początku bałam się, że to będą głupiutkie historyjki o miłości w prawdziwym świecie, a za takimi książkami nie przepadam. Jednak później okazało się, że każdy może znaleźć tu coś dla siebie 😀 Były tu opowieści obyczajowe, fantastyczne czy nawet chyba kryminalne z tego co pamiętam 🙂
Ale powiem, wam, że w tym przypadku nawet te młodzieżowe i obyczajowe powieści nie były nudne. W każdej z tych historii można było zauważyć tego niezwykłego ducha świąt ❤ I oczywiście dużo miłości...w niektórych wypadkach dość dziwnej xD Bo kto nie chciał by mieć za partnera elfa, ducha, sprzedawcę choinek czy kryminalistę?...Do wyboru do koloru xD Kurcze...teraz jak tak o tym piszę to mam ochotę przeczytać tę książkę jeszcze raz i chyba to zrobię ❤ Tak, więc! Jeśli miała bym wam polecić jakąś książkę na święta to była by to właśnie ta książka 😀 Pewnie jeśli znacie mnie już dłużej to wiecie, że oszalałam na punkcie książki "Porwana pieśniarka" i teraz się pewnie dziwicie, że to jej wam nie poleciłam. Ale są dni kiedy nawet Trole muszą iść na dalszy plan xD
Ale tak w razie co...to tę książkę też wam gorąco polecam, więc jeśli chcecie sami przeczytać coś świetnego czy dać komuś na prezent, to polecam "Porwaną
pieśniarkę" xD Widzicie jaka jestem świetna? Polecałam wam jedną książkę, a tu i druga się w plątała. 2w1! Normalnie oferty lepsze niż w Rossmanie xD
Przychodzę do was z (mam nadzieję) krótką notką, jaki moim zdaniem film jest najlepszy na święta 😀 Długo się nad tym zastanawiałam i w końcu chyba wymyśliłam 😀 I spokojnie nie dam tu Kevina, bo pewnie on już wam uszami wylatuje xD
Święta, jest to czas spędzany w gronie rodziny. Czas w którym nie liczą się
problemy czy troski, prezenty czy pieniądze, a osoby! Dlatego też moim zdaniem najlepszym filmem na święta będzie taki, który obejrzeć będzie mogła cała rodzina. Który rozśmieszy oraz rozbawi wszystkich. A jaki film mi pierwszy przyszedł na myśl? Oczywiście Shrek! Chyba nie ma tu osoby,
która chociaż nie słyszała by o tym zielonym ogrze 🙂 I raczej wszyscy z was też go oglądali...ale jeśli nie to właśnie zimowa noc, będzie na to najlepsza 😀
Natomiast jeśli oglądaliście już shreka to na pewno powtarzając go się nie zanudzicie. Shrek jest prześmieszny i przezabawny. Na pewno rozgrzeje was w nie jedną noc. A propo rozgrzania...czy wspominałam już, że Shrek jest jednym z moich menszów? Nie? W takim razie teraz wam o tym mówię. Shrek jest jednym z moich menszów xD No bo kto by nie chciał takiego dużego, śmierdzącego i zielonego ogra? No dobra nikt by nie chciał, ale ciii! Shrek to bajka, która uczy i która jest warta
naśladowania. Dlaczego? A np. ja odkąd obejrzałam pierwszy raz shreka, zawsze jak jadę w dalszą podróż z kimś to naśladuję osła: Daleko jeszcze? Ale daleko
jeszcze?...No, ale daleko jeszcze? xD Tak więc polecam xD Więc tak! Jeśli miała bym wam polecić jakiś film na święta to właśnie Shreka, który
tak btw jest jednym z czterech moich ulubionych filmów 😀
Tak więc zróbcie sobie coś ciepłego do picia, zbierzcie całą rodzinę i oglądajcie Shreka! Nie ma lepszego sposobu na spędzenie wspólnie czasu 😀 Ale pamiętajcie!
Shrek jest mój!
Czołem Arbuzy!
Święta za pasem, wolnego będzie co nie miara, a więc wielu z Was z pewnością zasiądzie przed pudłem z ruchomymi obrazkami (potocznie zwanym telewizorem) , aby ostatecznie i definitywnie poczuć świąteczną atmosferę. Tylko pytanie brzmi jaki film ma wam do tego posłużyć? Cóż, można pójść na łatwiznę i wybrać starego, dobrego Kevina... Ale ja mam dla was inną propozycję 😜 Czy znacie już Zimową opowieść?
Jeśli tak, to na pewno wiecie, czemu to ją wybrałam. Jeśli nie, to zaraz wam to wyjaśnię ❤
Film opowiada historię złodzieja Petera, który zakochuje się w śmiertelnie chorej Beverly. Chłopak chcę za wszelką cenę uratować ją. Chce być jej cudem... Ale na drodze staje jego były pracodawca, który pał rządzą zemsty na Peterze.
Tak w na prawdę ogromnym skrócie prezentuje się fabuła Zimowej opowieści 😉. Niby nie brzmi świątecznie... ale, ale! Czy wspominałam, że cała akcja ma miejsce podczas mroźnej, londyńskiej zimy? Mówiłam już o tym, że w filmie znajdziemy anioły i demony (drogie panie, w rolę Lucyfera wcielił się Will Smith, a jego sługę zagrał cudowny gladiator - Russell Crowe! Czy muszę was jeszcze zachęcać? ❤ Hmm... W takim razie dodam, że w roli Petera zobaczycie niejakiego Colina Farrella. #pozamiatane) Na pewno nie bez znaczenia jest też magia, którą film jest na wskroś przesiąknięty. Bo uwierzcie mi, że Zimowa opowieść jest jedną z najbardziej magicznych, wzruszających i zapadających w pamięć historii ❤ Sprawdzone info ^^
A więc co wy na to? Kto wygra - stary, dobry Kevin... czy magiczna, Zimowa opowieść?
Buziaki 😘
Q.
Kiedy Ameruja poprosiła mnie o napisanie kilku słów (bądź wypracowania) na temat filmu/serialu, który wprowadza świąteczny nastrój, pomyślałam sobie: „O ku*wa”. Przecież ja nienawidzę tych wszystkich świątecznych głupot, którymi bombarduje mnie telewizja w te piękne dni.
Odpalam to magiczne pudło i co? Zewsząd atakuje mnie Kevin, Grinch, Gremliny i nie daj Panie Boże jakaś polska komedia romantyczna. No a mnie zalewa krew. Przecież jest tyle fantastycznych filmów, które można byłoby nadać w ten wolny dla wszystkich czas, to nie, trzeba puścić to, co wszyscy widzieli 10 000 razy. Nie dość, że co 15 minut muszę słuchać Patrycji Kazadi i jej „Dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń”, to jeszcze te ciągłe powtórki...
Całe szczęście mogę wskazać na film, który wprowadza także zimowy klimat. W takim razie polecić wam mogę film „Snowpiercer”.
Twór, który absolutnie nie jest doskonały, acz intrygujący. Rok 2031. Zima absolutna, po paru minutach ludzie zamarzają. Jedynymi ocalałymi na całym świecie, są pasażerowie pociągu, który jest swego rodzaju arką.
Nie mogę uniknąć porównania tego filmu do książek Glukhovskiego. Są utrzymane w podobnym klimacie, choć u tego drugiego ludzie kryją się w metrze, tutaj zaś w pociągu. Istnieją różne klasy, każda żyje w zupełnie inny sposób, na jej czele – hegemon. W końcu ci, uważali za gorszych wszczynają bunt i zaczyna się przeprawa do lokomotywy.
Bardzo podobał mi się pomysł na ten film, jest swego rodzaju tchnieniem oryginalności i gdyby wywalić te niektóre, katastrofalne, efekty specjalne byłby genialny.
Film ten zdecydowanie wprowadza zimowy klimat, a warto obejrzeć go w święta, bo po pierwsze: lepiej to, niż Kevina i po drugie: docenimy ten cieplutki klimat, który aktualnie wszędzie panuje. Docenimy dzięki temu bliskich nam ludzi, nasz dom i to, że tak naprawdę dobrze żyjemy :).
Dobra, nie będziemy się oszukiwać, że przepadam za ckliwymi i słodkimi książkami, jakie większość ludzi lubi czytać w święta. Nienawidzę takich i dlatego dziś polecę wam kryminał :D. Zawsze muszę być inna...
Idealną powieścią na ten zimowy czas będą „Anioły śniegu” Jamesa Thompsona.
W tej książce czeka na nas mróz! Okrutny mróz!
Przed rozpoczęciem czytania tej historii polecam zawiesić na drzwiach kartkę:”Nie przeszkadzać, wszelkie próby kontaktu z czytającym mogą grozić utratą życia lub ciężkim kalectwem”, wyposażyć się w ciepły koc, ciepłą herbatę i ciepłego kota.
To świetna powieść kryminalna, dość krwawa, jak to przystało na skandynawów.
Na dworze panuje 40- stopniowy mróz, jednak przestępców to nie obchodzi i psują detektywowi Vaarze cudowny, ciepły wieczór z żoną. Zostaje wezwany do brutalnego morderstwa pięknej somalijki – czarnoskóra została pozbawiona oczu, płata skóry na piersi, a do tego w waginę została jej wciśnięta potłuczona butelka. Generalnie wygląda tak, jakby ktoś próbował przeciąć ją na pół. Żeby było ciekawiej, w jej ustach śledczy znajdują ślady biologiczne pochodzące od dwóch różnych mężczyzn, a na twarzy łzy kolejnego.
Niesamowicie wciągająca historia, w której wciąż podkreśla się panujący chłód i nie chodzi tylko o ten, panujący na zewnątrz. Ludzie też nie należą do najcieplejszych. Każdy tutaj zna kogoś, kto popełnił samobójstwo ze zgryzoty lub rozpaczy. Wszyscy są maksymalnie zamknięci w sobie, wielu z nich popada w psychozę i każdy, bez wyjątku pije na umór. Własnie to z człowiekiem robi ciągła noc i mróz.
Genialnie skonstruowana intryga i świetnie poprowadzona fabuła. W ten świąteczny, przesłodzony czas przyda się coś krwistego, a dosadność opisów gwarantowana. Czasem czułam się mocno przytłoczona, a ciągłe zwroty akcji aż przyprawiają o mdłości.
Mam nadzieję, że któreś z propozycji przypadną Wam do gustu - a ja chciałam jeszcze raz przeprosić dziewczyny za ten poślizg u mnie, post miał pojawić się dawno temu!
Dziękuję pięknie także
Devon za cudny szablon! :)
Pozdrawiam! :)