WYZWANIE WRITE AND READ #1
Jest to bardzo ciekawe wyzwanie prowadzone przez Anię z bloga "Czytanie Naszym Życiem" - do którego nadal możecie dołączyć ;)
Jeśli ktoś NIE MA dystansu do siebie, wiary i innych tematów tabu z których się powszechnie i publicznie NIE ŻARTUJE - to nie czytajcie tego co napisałam. Moje opowiadania będą się łączyć i w większości wyśmiewać ludzkie ideały i inne życiowe perypetie.
Owszem, moje poglądy na świat są dość kontrowersyjne i prawdopodobnieczasem często da się to wyczuć.
Owszem, moje poglądy na świat są dość kontrowersyjne i prawdopodobnie
Tak więc, do czytania zapraszam osoby z dystansem :)
~*~*~*~*~*~
Wieczni zadają się z wiecznymi – dlatego też Gabriel i Lucyfer widywani byli głównie w lokalach prowadzonych przez Duchy – te niewinne, lub Demony – te nieszczególnie sympatyczne.
Były to zjawy – kłęby dymu układające się w ludzkie postacie – ewentualnie miały postać cielesną – co zdarzało się dużo rzadziej. Mianowicie Gabriel był cielesnym Duchem – a Lucyfer Demonem. Obaj byli potężni, powinni się nienawidzić – jednak łączyły ich skomplikowane relacje. Zawsze prowadzili długie dyskusje na temat więzów rodzinnych – co zazwyczaj skutkowało ogromną kłótnią, wyzwaniami lub po prostu biorąc to na chłopski rozum: mordobiciem.
– Lucek, po co miałbym cię
okłamywać? Poza tym, Had i Hesed zgodnie stwierdzili, że to
prawda! Forfaks za nich ręczy!
– Wrabiasz mnie! Chociaż, Ataf
zniszczył tyle związków... ale! Przecież Forfaks to największy
w rodzinie kanciarz! Gabi czy ty zawsze musisz wygadywać takie
ohydne kłamstwa? – Archanioł przewrócił oczami.
– Wiesz, powszechnie to właśnie ja
jestem tym prawdomównym, ale jak tam sobie chcesz... – Gabriel
powiedział to ze sztucznym uśmiechem na ustach.
–Teraz twierdzisz, że nie należy
mi ufać? Zadufany w sobie kłamca!
Tak oto zaczął się ten pamiętny
dzień. Przez kłótnię, przeszło do zakładu – jest on
oczywiście ściśle tajny, jednak wiemy, że już chwilę później
doszli do porozumienia z ludźmi.
Tak więc oto, przez problemy rodzinne, ludzkość została zbawiona – jednak tylko do czasu złożenia pierwszej ofiary byli szczęśliwi.
Tak więc oto, przez problemy rodzinne, ludzkość została zbawiona – jednak tylko do czasu złożenia pierwszej ofiary byli szczęśliwi.
<><><><><>
Dobra książka, powinna zostać
rozpoczęta jakimś wielkim wybuchem.
Morderstwa, tortury, kaci i inne
traumatyczne wspomnienia. Moja książka zacznie się czymś
podobnym, a mianowicie...
Korytarz ciągnął się w
nieskończoność, beżowa farba łuszczyła się na ścianach
znaczonych odciskami brudnych, męczeńskich rąk. Czarna jak węgiel
podłoga odbierała nadzieję i przywodziła na myśl otchłań
kopalni. Kopalni, które odbierają ludzkie życia...
Znalazłam moją salę i usiadłam na
korytarzu w towarzystwie koleżanek z klasy. Siedziałyśmy na ziemi,
dlatego że nasza szkoła wystawiała ławki tylko na jakieś ważne
uroczystości – przecież takim małpom jakimi są uczniowie,
siedzenia mogą zmarznąć. Większość z dziewczyn zaczęło jeść
drugie śniadanie – pączki, batoniki, ciasteczka. Jednym słowem
pyszności. Poczułam się jak jakaś gwiazda fitnessu, kiedy
przypomniałam sobie, że mam dzisiaj kanapkę z serem i sałatą.
Z przechodzącej obok masy uczniów
wypadł list – nie umiałam stwierdzić kto go upuścił, więc go
podniosłam i ku mojemu zdumieniu, na kopercie widniało dobrze znane
mi imię i nazwisko. To do mnie. Bez zbędnych ceregieli otworzyłam
go.
Na kartce mogło widnieć jedno zdanie.
Zaczynałoby się ono: „Czy zostaniesz moją...”
A pod nim mogły być dwa kwadraciki.
Rozejrzałam się uważnie po
korytarzu. Kto mógłby zostawić taki list?
Złapałam spojrzenie szkolnego
pięknisia, obok niego stała super-gwiazdka, czyli jego niedoszła
dziewczyna – a gdzieś w odpowiedniej odległości czaiło się
stado wielbicieli.
Prawdopodobnie myślicie sobie teraz:
„Ooo, jak słodko. Ktoś chce zapytać czy zostaniesz jego
dziewczyną. Awww.” Tak więc nie moi drodzy, nie taka była treść
listu. I nie było tam żadnych ochów czy achów.
Właśnie
zostałaś uczennicą Diabła. Zaczynasz od zaraz.
Bez
pozdrowień, Lucyfer.
No tam. Mogę teraz wytłumaczyć na
czym polega nasz świat. Mamy dwie strony – abo jesteś z tymi
dobrymi i przewodzi wami Archanioł Gabriel, albo z gorszymi pod
dowództwem Diabła Lucyfera. Czy ty masz tu coś do powiedzenia?
Nie.
Podobno bardzo długo Lucyfer i Gabriel
w ramach zaprezentowania swojej mocy mordowali, porywali, torturowali
niewinnych ludzi, którzy zaplątali im się pod nogi lub znaleźli
się w złym miejscu o złej porze. Całe ich życie polegało na
prześciganiu się wzajemnie – nie wiem do końca co z tego mięli,
tak po prostu było. Nikt do końca nie wie, kim są dla siebie te
dwa potwory – może braćmi, może starymi kumplami – bo moim
zdaniem, gdyby naprawdę się nie lubili – to po prostu jeden by
drugiego zabił podczas snu. Jednak to tylko moja teoria.
Mimo iż obaj – i Gabriel i Lucyfer –
pastwili się nad ludźmi, to Archanioł był uznawany za tego
milszego, mądrzejszego, litościwego – Lucyfer to podobno miał
coś nie tak z głową. Zaszył się gdzieś pod ziemią, kiedy
Gabriel podgląda nas z góry.
Pewnego feralnego poranka, który
czcimy dzisiaj oficjalnie jako Dzień Ugody – a nieoficjalnie jako
Dzień Lewej Umowy – Archanioł i Diabeł doszli do porozumienia z
ludźmi. W skrócie wyglądało to tak, że oni nie będą nas
bezkarnie mordować, a za to raz na pięć lat każdy z nich będzie
wybierał sobie jednego człowieka na wyłączność. Może go wtedy
torturować, może rozkazywać, może przekląć – a może mianować
go swoim uczniem. Niestety.
A co na to reszta ludzkości? Lepiej
poświęcić jedną marną osóbkę niż mieć rzeź co niedzielę –
no co kto lubi. A czy wybrana ofiara może protestować? Owszem –
ale to i tak nic nie da. „Wybrano cię, dostąp zaszczytu. Zgiń w
imię ludzkości” tak głosiło nasze prawo.
Tak więc, zapowiada mi się ciekawe
życie... albo śmierć przez tortury – wedle uznania Diabła. Lecz
skoro mam być jego uczennicą, to chyba tak od razu mnie nie zabije.
~*~*~*~*~*~
Jeśli komuś wyjątkowo się nudzi, to możecie zajrzeć tu -> Czarna plastelina <- czasem pojawiają się tu jakieś moje wariackie opowiadania.
A jeśli lubicie żartobliwe historie (takie niezbyt na myślenie, ale dla śmiechu) to piszę wraz z kilkoma koleżankami opowiadanie o tematyce cywilizacji pozaziemskiej ->na wattpadzie<- lub ->na bloggerze<-
Pozdrawiam serdecznie :)
O wyzwaniu nie słyszałam, jednak jest świetne.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie dla mnie, bo moja wena twórcza ostatnio kuleje :D
Haha, no wyzwanie strasznie mi się podoba! :D
UsuńU mnie też ciężko - ale jak przysiądę to coś wymyślę. Wiesz, wena ze mną zerwała ostatnio, ale walczę o ten związek xDD
Fajne opowiadanie :) Zaciekawiłam się wyzwaniem :) Pomyślę nad tym !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
bylasobiepanda.blogspot.com
Dziękuję, wyzwanie świetne :)
UsuńFajne opowiadanko. Wyzwanie świetne, choć raczej nie dla mnie - do pisania mnie chyba nie stworzono :D
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki <3
UsuńWyzwanie na prawdę super -ale spróbuj! Nic nie stracisz :D
Uwielbiam opowiadania/książki fantasy. Fajnie opisałaś tego (złego) Lucyfera i (dobrego) Gabriela. Przyczepiłabym się tylko do ich sposobu rozmawiania ze sobą, nie powinno być raczej tak młodzieżowo, ale to tylko taki szczegół. Ich kłótnia... :D Uśmiałam się xD Chętnie poczytałabym ciąg dalszy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrówka!
Ja też kocham, niczego innego sobie nie wyobrażam :D
UsuńHaha, to chyba dobrze, c'nie? xD
Jak wena do mnie wróci to na pewno pojawi się kolejna część! :)
Pozdrawiam <3